Autor |
Wiadomość |
Feodaron |
Wysłany: Pon 13:51, 29 Paź 2007 Temat postu: |
|
Feodaron był zaskoczony takim obrotem spraw. Gdy wszyscy pojechali, on został.
-ehh... Niestety to jeszcze nie koniec. Smok umarł ciałem, a nie duchem. Trzeba to dokończyć-rzekł sam do siebie. wyciągnął miecz i odwrócił łeb smoka. Podniósł mu powieki i rzekł- Ich możesz oszukać, ale mnie nie-po tych słowach podniósł miecz-Oto ostrze, w którym została zaklęta twoja ofiara, duch smoka Feodarona. Wyjdź z ukrycia, BURAKO!!!-Po tych słowach z ciała czarnego smoka wyłoniła się dusza. Wyglądała tak samo jak żywy smok, ale była przezroczysta. Spojrzała na półelfa.
-Hehhehe.. Jesteś żałosny, tak ja Feodaron z ojcem. Myślisz, że sam miecz mnie powstrzyma?? Kto wyzwoli jego dusze?? Fingrekh nie żyje, więc co mi zrobi sam miecz. Gdzie potomek Fingrekha i jeździec Feodarona?? Ten smok nie żyje. Tylko syn człowieka a potomek Fingrekha może wyzwolić duszę Feodarona. Gdzie taki jest??
-Przed tobą!!!! Jam jest, Feodaron, syn Feomathara, wnuk Fingrekha- Po tych słowach uniósł miecz i powiedział: Przyzywam się Feodaronie, smoku pokonanym przez złego Burako!! Wróć i pomścij siebie i ojca!!!!!!!!!!-wykrzyknął półelf. Z jego miecz zaczęła się wyłaniac granatowa postać. Smok wielkością dorównywał Burako. Cały był ciemnogranatowy i tak jak Burako przeźroczysty. Od złego smoka był jednak o wiele piękniejszy. Miał lśniące, srebrne szpony, ogromne skrzydła. Feodaron uklęknął.
-Panie, jem jest Feodaron, syn człowieka Feodarona, wnuk Fingrehha. Pozwól mi się dosiąść i razem z tobą raz na zawsze pozbyć się smoka Burako-po tych słowach smok nachylił się i pozwolił wdrapać się na swój grzbiet.
-Przepowiednia mówi, że syn człowieka Feodarona noszący moje imię, potomek Fingrekha może wyzwolić moją duszę. Jesteś, więc razem ze mną walcz...-I wystrzelił w niebo. Półelf zaczął strzelać do złego smoka z łuku, ale strzały nic mu nie robiły. Schował łuk i wyciągnął miecz. Dwa smoki zaczęły lecieć wprost na siebie. Burako otworzył paszczę, z której wyleciał słup ognia. Feodaron zrobił korkociąg i uniknął płomienia. Półelf ciął z grzbietu smoka w skrzydła Burako. Ten rykną z bólu i zrobił szybki odwrót. uderzył swoimi szponami w brzuch Feodarona. Półelf ścisnął miecz.
-Letrio in ghalden un Feodaron kingha whud elesei!!!-Krzyknął, a jego miecz zaczął się świecić.
-Un giltha shur'tugal brisingr-ryknał granatowy smoka, a miecz zaczął płonąć. Półelfa cisnął nim w Burako. Trawił bezbłędnie między oczy. Ten runął na ziemie i zamienił się w dym. Miecz zgasł. Feodaron zbliżył się do ziemi. Półelf zsunął się z jego grzbietu. Smok stanął, wbił spojrzenie w ziemię. Zaczął emanować od niego oślepiający blask. Po chwili światło osłabło, a przed półelfem stał cielesny smok.
-Burako zabił mi ojca, ale mi zniszczył ciało. Dusza przetrwała. Dzięki tobie powróciłem do życia. Jeśli będziesz potrzebował pomocy, zawołaj mnie. Wtedy staniemy się smokiem i jeźdźcem, jak mój ojciec i twój dziadek. Teraz żegnaj-Smok odwrócił się i odleciał.
Feodaron zebrał rynsztunek, przeszukał wrogów, zabrał im złoto, po czym wsiadł na konia i ruszył w stronę miasta.
-Wypełniliśmy zadanie. Możemy wrócić do normalnego życia. Świetnie mi służyłeś do tej pory i mam nadzieję, że będzie mi pomagał dalej, drogi Mebulu-rzekł Feodaron do konia.
Gdy dojechał do karczmy, zostawił swojego wierzchowca w stajni i otworzył drzwi karczmy... |
|
|
Cis |
Wysłany: Nie 19:57, 28 Paź 2007 Temat postu: |
|
|Vincere podniósł delikatnie kobietę i powiedział:
-Dziękuję Ci.
|Posadził ją na konia i siadł za nią. Pocałował piękną w szyję i trzymając jedną ręką ukochaną w pasie, a drugą wodze, cmoknął do konia, aby ten jechał.|
-Jesiony, jedziesz?
|Widząc, jak najemnik wsiada na konia odbitego wrogom, nakłonił konia do szybszej jazdy i pojechali do karczmy.| |
|
|
Erewis |
Wysłany: Nie 19:48, 28 Paź 2007 Temat postu: |
|
-Jestem gotowa przeżyć takich przygód tysiące, ale mieć odrobinę Ciebie- to jest skarb. <Erewis spojrzała na wszystkich zgromadzonych.> Och.. wracajmy do karczmy. <Erewis próbowała sie podnieś ale jej to nie wyszło nadal była słaba.> Jesion ja ci dam całą beczkę piwa! |
|
|
Jesiony |
Wysłany: Nie 19:45, 28 Paź 2007 Temat postu: |
|
-Dobra koniec tych ekscesów trza się zbierać. Jak ja ryzykwałem życiem żeby ocalić Erewis to jakoś byłem nieważny. Powiedział najmenik z usmiechem na twarzy. |
|
|
Cis |
Wysłany: Nie 19:42, 28 Paź 2007 Temat postu: |
|
-Nie, kochana, to nie Twoja wina. To ja Cię w to wplątałem... |Mężczyzna posmutniał.| -Nie liczę, że mi wybaczysz... Całe zło, jakie Cię spotkało stało się przeze mnie... Chyba nie powinienem Cie nigdy spotkać... Jednak wiedz, ze Cię kocham. Nigdy nikogo tak nie kochałem... Gdybyś mi wybaczyła, byłbym najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemii. |
|
|
Jesiony |
Wysłany: Nie 19:40, 28 Paź 2007 Temat postu: |
|
Jesiony kiedy się ocknął zaczął się śmiać
Juhu!!! Ale zabawa! Wszyscy cali czy w kawałkach? |
|
|
Erewis |
Wysłany: Nie 19:37, 28 Paź 2007 Temat postu: |
|
<Erewis, bardzo słaba spojrzała na ukochanego. Była otumaniona i nie za bardzo wiedziała co się dzieje.>
-Przeze mnie mogłeś stracić życie... Wybacz mi... Błagam <z oczu kobiety popłynęły obficie łzy, i równocześnie złapała za rękę Vincera> |
|
|
Cis |
Wysłany: Nie 19:28, 28 Paź 2007 Temat postu: |
|
|Jeden z mężczyzn widząc martwego maga wziął ząb BURAKO i rzucił nim w smoka. BURAKO szybko wchłonął cząstkę swojego dawnego istnienia i ryknął. Wszystkich jego sojuszników jego ryk cisnął o pobliskie skały. Ocalało dwóch. Jeden z mężczyzn szybko się pozbierał i, ogłuszając uprzednio Jesionego, zaciągnął Erewis przed smoka.|
-Przyjmij tę oto ofiarę, panie!
|Smok popatrzył na związaną kobietę, potem na wojownika. Wyszczerzył zęby i pochłonął bezbronne wobec niego ciało.
W tej chwili Vincere odzyskał przytomność. Jego oczom ukazał się ogromny czarny smok połykający człowieka.|
-Erewis!! Wrzasnął z całych sił.
|Rzucił się w kierunku BURAKO, wskoczył na jego grzbiet i ciął.
Cięcie było tak silne, że złamało smokowi kręgosłup. Vincere wyskoczył i wylądował na głowie smoka z wbitym weń mieczem. Smok ryknął rozdzierająco... i umarł. Półelf zeskoczył z głowy martwej poczwary.|
-Erewis!!! -Wrzasnął.- Erewis!!!
|Obrócił się słysząc świst miecza. Wykonał zręczny unik i zabił ostatniego przeciwnika. Wtem jego oczom ukazała się najpiękniejsza... Związana i przerażona leżała pod szyją smoczyska. Vincere szybko doskoczył do ukochanej i rozwiązał ją.|
-Erewis! Erewis... |Objął ją mocno i pocałował. Pocałunek był długi i namiętny.| -Kochana, żyjesz!! |
|
|
Jesiony |
Wysłany: Nie 19:21, 28 Paź 2007 Temat postu: |
|
W tym samym czasie Jesiony zakradł sie do brzegu jaskini wziął Erewis pod rękę i szybko uciekł z nią chowając sie w krzakach.
-Jakim cudem cię porwali!? Zapytał podenerwowany Najemnik. |
|
|
Feodaron |
Wysłany: Nie 19:11, 28 Paź 2007 Temat postu: |
|
Foedaron skamieniał. Przed jego oczami pojawił sie wielki, czarny smok.
-O ja pierdole-powiedział cicho półelf...-Chwile stał w osłupieniu. Wyciągnął łuk. Wycelował w maga. Trafił bezbłędnie między oczy-Nie pozwolę wam... |
|
|
Cis |
Wysłany: Nie 18:58, 28 Paź 2007 Temat postu: |
|
|Vincere strzelał jak oszalały. Jeszcze nigdy nie strzelał tak szybko. Wiedział, że musi ich zabić, a następnie od razu iść do BURAKO. Nie wiedział czemu. Nagle wezbrała w nim złość. Zabił resztę ludzi trafiając każdemu w szyję.|
-Musimy ruszać dalej! Póki słońce świeci jeszcze słabo!
|Wsiadł na konia i pogalopował w kierunku następnej grupy wroga.|
|Dotarłszy na miejsce ujrzał szesnastu ludzi, maga i... Erewis!!! Leżała związana na brzegu jaskini. Szybko wyciągnął trzy strzały z kołczanu i zabił trzech ludzi stojących najbliżej ukochanej. Reszta szybko złapała na broń, ale nie wiedzieli skąd nastąpił atak. Vincere wykorzystał to i strzelił kolejnemu mężczyźnie w pierś. Ten upadł martwy. Vincere odrzucił łuk i kołczan w krzaki i złapał za miecz. Wyszeptał:
-Or-nya ranco.
|Po czym rzucił się na przeciwników. Pierwszemu rozciął brzuch, kolejnego przebił z długiego obrotu. Obaj padli martwi. Następny rzucił się na półelfa z toporem uniesionym nad głowę, ale Vincere zrobił szybki, skuteczny unik. W momencie, kiedy miał ciąć przeciwnika pod żebra, ugodził go magiczny pocisk wystrzelony przez maga stojącego już na skale. Szybko odrócił sie w jego stronę i krzyknął:
-Sil-Luciendar!
|Posyłając swój sztylet w kierunku maga. W ostatniej chwili uniknął kolejnego ciosu toporem, który wbił się głęboko w ziemię. Zanim człowiek zdążył wyjąć broń, Vincere wyjął z niego życie. Popatrzył na maga, który konstruował kolejny pocisk, ale z jego boku sączyła się krew. Vincere rzucił się na kolejnego wojownika, wsadził mu miecz w serce i w tym momencie powalił go potężny czar. Jednak półelf nie wypuścił z dłoni miecza. Leżał nieprzytomny na kamieniu. Mag podszedł do niego:
-Przywiążcie go do tego drzewa. Niech widzi, jak ona umiera. I dajcie mi ten miecz!!
|Mag podszedł do dziwnie wyglądającego kamienia i czekał, aż sługusi przyniosą miecz.|
-Panie, nie chce go puścić!
-Potrzebuję kamienia! Wybijcie kamień z rękojeści!
-Proszę, panie. |Rzekł wysoki, barczysty mężczyzna, podając rubin magowi.|
-Chociaż tyle z was pożytku.
|Mag podniósł kamień i wyszeptał parę słów w języku smoków. Kamień zabłysł czerwonym światłem, a mag wsunął go w zagłębienie w skale. Nagle kamień poruszył się.| |
|
|
Feodaron |
Wysłany: Nie 13:52, 28 Paź 2007 Temat postu: |
|
-Czterej szpiedzy poszli spać. Karczma bezpieczna.Teraz pasuje zabrać się za te oddziały. To one stanowią największe niebezpieczeństwo. Jedźmy-wsiadł na konia, wyciągnął Arlinga, mruknął do niego po elficku i ruszyli. Po pewnym czasie usłyszeli hałas
-Zaczekajcie-mruknął do towarzyszy i bezszelestnie przybliżył się do źródła hałasu. Zobaczył Oddział 15 bandytów. Był wśród nich mag i bardzo wysoki człowiek. Dowódca. Wycofał się do towarzyszy.
-Otoczymy ich. Rozstawimy się co 120 stopni. Ostrzelamy ich z łuku. Vincere, strzelaj w dowódcę, ja zajmę się magiem-mężczyźni posłuchali półelfa i poszli na wyznaczone pozycje. Feodaron ubrał kaptur, wyciągnął łuk, naciągnął strzałę.
-Lethio oniar dur brengir!!!!- mruknął i strzelił. Strzała utknęła w szyi maga, po czym wybuchła, zabijając jeszcze 4 ludzi... |
|
|
Jesiony |
Wysłany: Nie 13:39, 28 Paź 2007 Temat postu: |
|
-Narazie zlikwidowaliśmy 3 patrole. A ty? |
|
|
Cis |
Wysłany: Nie 13:37, 28 Paź 2007 Temat postu: |
|
-U nas nie najgorzej. Pozbyliśmy się trzech patroli. Jedziemy dalej? |
|
|
Feodaron |
Wysłany: Nie 13:33, 28 Paź 2007 Temat postu: |
|
Feodaron usłyszał tętent koni. Na wszelki wypadek wyciągnął łuk. Zobaczył swoich przyjaciół.
-No jesteście wreszcie. Proszę, to jedzenie od Erewis-dał im zapakowane mięso- Udało mi się zabic wszystkich szpiegów, także tego, który strzelił od ciebie. A co u was?? |
|
|
Cis |
Wysłany: Nie 13:30, 28 Paź 2007 Temat postu: |
|
|Vincere posłał trzy strzały w kierunku maga i jak poprzednio trzecia osiągnęła cel. Patrząc na to, co robi Jesiony starał się strzelać jak najszybciej, by osłaniać najemnika zupełnie oślepionego ferworem walki. Gdyby nie jego szybki, mocny łuk, trzech ludzi dobrałoby się Jesionemu do karku. Na szczęście Vincere zawsze miał przy sobie swój piękny, cisowy łuk. Po zabiciu pięciu przeciwników wyciągnął miecz i dokończył dzieło.|
|Jesiony, słońce wstaje. Ostatnia szansa na zabicie kilku zbójów. Pospieszmy się.
|Wsiedli na konie i pogalopowali w kierunku wskazanym przez Luciendar.| |
|
|
Jesiony |
Wysłany: Nie 13:20, 28 Paź 2007 Temat postu: |
|
Jesiony zuważył kolejny patrol.
-Vincere ty strzelasz z łuku ja z wilkiem dobiore im sie do dupy
Powiedział z usmiecham najemnik. Wiking powiedział coś po staronorwesku do wilka ten zaczoł warczeć. Jesiony wybiegł zza krzaka z toporem w rękach krzycząc
-Vitu perkele zapierdole was !!. Wilk zabił jednego przeciwnika wygryzając mu gardło tak samo postąpił z nastepnym. Jesiony wpadł w tłum swoim toporem machał na prawa i lewo odcinaąc ludzią rece,nogi.... |
|
|
Feodaron |
Wysłany: Nie 13:02, 28 Paź 2007 Temat postu: |
|
Feodaron skierował się do stajni. Wziął swojego konia i ruszył w umówione miejsce. Zsiadł z konia, usiadł na zwalonym drzewie, zapalił fajkę i czekał... |
|
|
Cis |
Wysłany: Nie 11:19, 28 Paź 2007 Temat postu: |
|
|Vincere znalazł przy trurach około 50 złotych monet, trzy sztylety, dwa warte uwagi miecze i kilka kamieni szlachetnych.|
-Ruszajmy dalej, póki słońce nie wzejdzie.
|Kiedy napotkali kolejną grupę ludzi, było ich 15 i jeden mag.|
-Ja biorę maga i tamtych siedmiu. |Powiedział Vincere wskazując kilku wojowników. Reszta należy do ciebie.|
|Wystrzelił trzy strzały w kierunku maga. Dwie zatrzymały się na jego tarczy, ale trzecia ugodziła prosto w czoło. Mag osunął się nagle. Vincere wystrzelił jeszcze cztery strzały. Każda osiągnęła swój cel. Odpiął Valermosa i zabił dwóch kolejnych przecinając im tętnice szyjne. Następnemu rozciął brzuch długim cięciem od ramienia do biodra. Przeciwnik od razu padł. Wyciągnął sztylet i posłał go w serce kolejnego wroga. W międzyczasie Jesiony dobijał ostatniego człowieka.| |
|
|
Jesiony |
Wysłany: Nie 11:16, 28 Paź 2007 Temat postu: |
|
Jesiony zaszedł przeciwnika od tyłu wyciągnął swój topór wziął zamach i odciął mu głowę.
-teraz ich przeszukajmy.
Powiedział Jesiony |
|
|
Cis |
Wysłany: Nie 11:13, 28 Paź 2007 Temat postu: |
|
|Kolejna strzała Vincera trafiła w żołądek człowieka. Nie mógł dalej strzelać, gdyż przeciwnicy byli za blisko. Wyciągnął Valermosa i szybkim ciosem rozciął tętnicę szyjną pierwszego przeciwnika. Kolejnego trafił szybkim ciosem kłutym w brzuch. Następny napastnik zamachnął się mieczem na półelfa, ale Vincere wykonał zręczny unik. Mężczyzna przewrócił się przebijając się mieczem. Został jeden.(
(Nie będę chamski, zostawię Ci tę przyjemność, Jesiony ) |
|
|
Jesiony |
Wysłany: Nie 11:04, 28 Paź 2007 Temat postu: |
|
Jesiony pierwszym strzałem trafił przeciwnika w oko za drugim trafił w szyje kturą strzała przebiła na wylot i trafiła w osoba styłu . Zostało 5 ludzi.. |
|
|
Feodaron |
Wysłany: Nie 10:59, 28 Paź 2007 Temat postu: |
|
Feodaron wyszedł z karczmy i wyjął Arlinga. Położył sztylet na dłoni i mruknął:"Jerger du andir en spire anlin". Szytlet obrócił się i wskazał uliczkę obok. Feodaron ujął sztylet w dłoń i ruszył we wskazanym kierunku. Zobaczył idącego mężczyznę w kapturze. Cisnął w niego sztyletem. Mężczyzna padł trupem. Ponownie powiedział do Arlinga "Jerger du andir en spire anlin". W podobny sposób zabił jeszcze 2 ludzi. Za trzecim razem usłyszał kroki. Obrócił się w ostatniej chwili, żeby zobaczyć mknący ku niemu sztylet. Udało mu się go w porę uniknąć. Napastnik zaczął uciekać. Feodaron wyjął łuk i strzałę, naciągnął, wycelował szybko i strzelił. Strzała utkwiła między łopatkami mężczyzny. Półelf podszedł do trupa i wyciągnął strzałę. Zauważył wystająca spod płaszcza dmuchawkę. "Więc to on strzelił wtedy do Vincere" pomyślał, odwrócił się i wrócił do karczmy. |
|
|
Cis |
Wysłany: Nie 10:54, 28 Paź 2007 Temat postu: Porządki |
|
|Gdy Vincere i Jesiony przejechali koło trzech staj półelf dostrzegł dym dogasającego ogniska.|
-Przywiążmy tu konie. Bierzesz ich od prawej po kolei, ja od lewej. Celuj w tułów, późnej się dobije. Celuj dokładnie. |Powiedział to i weszli w krzaki.|
|Vincere za pierwszym strzałem zabił dwóch siedzących ludzi, z drugim kolejnego czwartemu przebił szyję. Zostało ośmiu.| |
|
|