Karczma Łuczników
Karczma Łuczników
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum Karczma Łuczników Strona Główna
->
Auroci - krew podziemi
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie GMT
Skocz do:
Wybierz forum
GRA
----------------
Postaci
KARCZMA
Dwór
Auroci - krew podziemi
Ogólne
----------------
Luźne gadki ;)
Sprawy organizacyjne
FAQ i uwagi
Chat
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Minos
Wysłany: Nie 14:18, 18 Lis 2007
Temat postu:
Człowiek, bynajmniej nim się wydawał z postury, mimo dużej odległości dzielącej go od
Morweny
, spojrzał elfce głęboko w oczy i odpowiedział:
- Może i masz rację, każdy z was może zdradzić dla zysku, jednak musiałby on być naprawdę głupi, bo na powierzchni przy wyjściu z podziemi będą czekali moi ludzie , a jest tylko jedno wyjście, ale jeśli chcesz, to pójdzie z wami jeden z moich ludzi - w razie czego wam pomoże i będzie cię chronił przed zdradą zgoda moja królowo?
-
Morwena
czuła, że za płytą hełmu tego człowieka kryje się tajemniczy uśmiech. Zdawało jej się również w tej chwili, że nie ma do czynienia z ta osobą, za którą uważa przybysza, ale przecież nie widzi jego twarzy, przez metal... Zdaje jej się również, że już kiedyś słyszała ten głos, pozostali w karczmie nawet nie domyślali się, kim jest ta osoba.
Erewis
Wysłany: Nie 12:22, 18 Lis 2007
Temat postu:
Elfka zmieszana całą sytuacją wstała, poprawiła kołczan i zdobyła sie na pytanie:
-
Dlaczego nam o tym dopiero teraz mówicie? Nie byłam gotowa iść z obcymi mi ludźmi... W walce jakiejkolwiek muszę polegać na towarzyszu obok, a ja ledwo zapamiętałam ich imiona
Morwena
wskazała ruchem głowy na elfów
Minos
Wysłany: Nie 10:06, 18 Lis 2007
Temat postu:
W powietrzu ciągle unosił się zapach pieczeni, alkoholu i oddechów gości. Muzyka była na tyle głośna, że goście musieli rozmawiać prawie że krzycząc do siebie. Od jakiegoś czasu już nikt nie wchodził do sali, jednak i nikt nie myślał o opuszczeniu zabawy.
Wtem wrota sali otworzyły się z takim impetem, jakby ktoś w nie kopnął. Z głośnym hukiem uderzyły o ścianę. Zaraz po tym do sali weszło 6 osób w dwóch kolumnach. Każdy z nich miał na głowie hełm, na których w części czołowej był narysowany czerwony smok. Spod ich czerwonych płaszczy nie było widać pancerza. Oburącz trzymali przed sobą wielkie miecze. Niektórzy wpadli w panikę, myśląc, iż są to demony i uciekali na piętro. Krasnoludy i część wojowników wyjęli wszelkiego rodzaju broń celując w przybyszy. Ci z kolei ustawili się w półokręgu. Po nerwowej chwili drzwi ponownie się otworzyły i do sali weszła osoba w identycznym hełmie, jednak z włosami (zapewne końskimi) spływającymi na plecy i ramiona. Miał z zewnątrz czarny płaszcz, a czerwony wewnątrz. Za nim weszła dwójka równie tajemniczych postaci jak wcześniej.
- Witam serdecznie gości w ten piękny wieczór.
– zaczęła postać w czarnym płaszczu –
Przykro mi, że zepsułem wam zabawę, ale mam zadanie do spełnienia. Już słyszeliście plotki, że tegoroczne święto będzie inne od pozostałych i tak też będzie. Nie przybędą kapłani, żeby się zareklamować, ale ja poprowadzę wyprawą. Każdy kto chce wyruszyć niech zostanie, a pozostali niech wyjdą.
Krasnoludy jakby wiedziały o co chodzi i już od jakiegoś czasu miały odłożona broń. Część przybyszów weszła na piętro i zaczęła wyprowadzać bawiących się wcześniej. Gdy pozostali tylko zainteresowani (wyproszono również tego, który robił zapisy na wyprawę), kapitan zaczął pokazywać na tych, którzy nie wezmą udziału w wyprawie. Po chwili zerknął na grupę, w której skład wchodzili
Morwen Meollotce, Valandir, Goran
i
Alcatraz
I powiedział:
- Widzę tutaj ciekawe osobliwości, ale niech będziecie, idziecie. Podzielimy się na trzy grupy, na które już widzę sami się podzieliliście, mianowicie klan krasnoludów to pierwsza, elfy z
Valandirem
druga i trzecia to pozostali. Spotykamy się jutro o zachodzie Słońca przy głównej bramie miasta. Do zobaczenia.
- Drogi panie, ale czy nie mieliśmy wyruszyć za tydzień? Chyba się trochę pospieszyłeś?
– zapytał jeden z krasnali.
- Tak było kiedyś, ale tego roku chodzi o coś więcej jak tylko zabijanie potworów. Do święta zmarłych musimy już wyjść na powierzchnię. Wiesz, że nie jestem zwykłym palladynem, tylko inkwizytorem i wiesz, że ja nie zajmuję się drobiazgami. Tego roku przeżyjecie przygodę życia, albo zginiecie. Jeśli nie macie już pytań to wyjdźcie.
Alcatraz
Wysłany: Sob 20:31, 17 Lis 2007
Temat postu:
-
Ja mogę nawet dziś
- wtrącił się
Alcatraz
-
nudzi mnie już przesiadywanie tutaj
Feodaron
Wysłany: Sob 18:14, 17 Lis 2007
Temat postu:
-Ja nazywam sie
Valandir
-przywitał się człowiek i zwrócił się do reszty-
Kiedy wyruszamy?
Alcatraz
Wysłany: Sob 16:24, 17 Lis 2007
Temat postu:
Alcatraz
słysząc rozmowę odwrócił sie i krzyknął do nich :
-Hejj a o mnie to zapomnialiście?? Ja też chcę z wami !!
Wstał , podszedł i przywitał się jak na elfa przystało :
-Witajcie jestem Alcatraz a Wy??
Erewis
Wysłany: Czw 16:16, 15 Lis 2007
Temat postu:
Tak. Miło mi cię poznać. Będziemy teraz ze sobą dużo przebywać. Widzę, że jesteś zaprawionym wojem. Jednak nie tylko wygląd o tym świadczy.
Elfka poprawiła rękojeść swojego miecza.
Feodaron
Wysłany: Śro 20:41, 14 Lis 2007
Temat postu:
Feodaron
uścisnął rękę kobiety.
-
Jestem Valandir, syn Valangora. Postaram się zapewnić bezpieczeństwo wyprawie. Od dłuższego czasu nie miałem okazji rozruszać kości, więc bardzo chętnie wyruszę...
Erewis
Wysłany: Czw 19:58, 08 Lis 2007
Temat postu:
Hmm... Ja z nimi? cóż... Bezpieczniej by było...
elfka powiedziała niemal bezgłośnie do siebie. Podeszła do człowieka i wyciągnęła rękę
Jestem Morwena. A Ciebie, panie jak zwą?
Minos
Wysłany: Czw 19:34, 08 Lis 2007
Temat postu:
Inny krasnolud, który jeszcze przed chwilą siedział na krześle, zaśmiał się dławiąc się lekko, ponieważ jadł jakąś dziczyznę, jednak wykrztusił z siebie:
- Hehe w sumie to udajemy sie kilkanaście, czasem nawet ponad 100 metrów w dół. Nie patrzcie tak na mnie tylko słuchajcie. Pod Aust leży stare miasto - ruiny, które były tu jeszcze przed naszym przybyciem na ten kontynent. Problemem jest jedynie dostanie się do tych śmieci - wejść można przez jaskinie, a raczej wyrwy w ziemi, które są jakieś pół kilometra od obrzeży miasta. Przez kręte korytarze można dojść do komnat. Co roku wyruszają tam grupy, które mają za zadanie wytrzebienie tych świństw, które atakują chłopów - tak nam mówią, ale ja czuję, że ci kapłani coś ukrywają. W każdym razie sami zobaczycie te korytarze, wszystkich jaskiń starczy jeszcze na kilka ładnych świąt. Wiedzcie, że nie zobaczymy słońca przez kilka dni
Zydar
Wysłany: Czw 17:28, 08 Lis 2007
Temat postu:
Im nas więcej tym raźniej......A mam pytanie jak daleko sie udajemy??
Feodaron
Wysłany: Śro 18:21, 07 Lis 2007
Temat postu:
-
Mogę jechać z nimi. Byleby ruszyć się z miejsca i rozruszać kości
- powiedział
Valandir
i pociągnął łyk ze swojego kufla.
Minos
Wysłany: Śro 15:53, 07 Lis 2007
Temat postu:
Torgga zwróciła się do
Morwen
:
Miło mi poznać. Gdy tak na ciebie patrze, to bardzo sie różnisz od swoich - pijesz piwo i ten wygląd - aż sie ciekawie co cie skłoniło do tej zmiany w życiu, ale zachowaj to dla siebie.
Krasnoludka popatrzyła na
Gorana
z lekko przymrużonymi oczami i po kolejnym głębokim łyku alkoholu wykrztusiła z siebie: -
A może wyruszcie razem, w razie czego pomoge wam przeżyć, tylko znajdźcie sobie jeszcze jedną czy dwie osoby i jakoś sie zabierzemy. Wstawie sie za wami przy tym od list - dobrze go znam. Podobno w czasie krucjaty na demony można odkryć coś nowego w sobie, swoje nowe przeznaczenie, ale to gadanie kapłanów. Bądźcie tu jutro, ponieważ to właśnie jutro będą wyniki list - kto idzie a kto odpadł, ale na razie bawcie się dowoli - wyruszamy dopiero za 9 dni.
Torgga jeszcze raz popatrzyła na nowo poznanych elfów i podeszła do swojej kompani, by zabawić sie z nimi.
O mężu widze ty też nie próżnowałeś i zapoznajesz sie z nowymi
- kobieta spojrzała ze zdziwieniem na
Valandira
i powiedziała -
I widze jeszcze, że kolejny gość sie szykuje na wyprawe.
Targot przytulił do siebie sporą małżonkę i zwrócił się do niej: -
Właśnie zaproponowałem mu, żeby się do nas przyłaczył na jakiś czas, co o tym myślisz kochana?
-
Nie obraź sie młodzieńcze, ale czy zechciałbyś sie zabrać z tamtymi dwoma elfami, oni bedą cie bardziej potrzebować niż my? Nie mam nic do ciebie - wręcz przeciwnie - ale chyba zwariowałam i polubiłam tamtych.
Zydar
Wysłany: Pon 18:57, 05 Lis 2007
Temat postu:
Goran
po zaczepce Torggi zastanowił sie poczekał aż skończy rozmawiać z elfką i odrzekł z obojętnością:
Witaj dziękuje za komplementy, jak wszyscy twoi ziomkowie oceniają według postury to marnie skoczycie.Do wyprawy dołączyć mogę,szukam czegoś w prawdzie, może po drodze znajdę.... Nie zależy mi na zyskach....chociaż przydało by sie trochę złota
Po czym uśmiechną sie i wpatrzył sie w piękna Elfkę ,lecz pomyślał w dychu i tak nie mam szans.....
Feodaron
Wysłany: Pon 15:58, 05 Lis 2007
Temat postu:
Valandir
rzekł do krasnoluda:
-
Witaj!!! Rzeczywiście, ten miecz wykuły dla mego ojca twoi ziomkowie. Tą zbroję również dostałem od krasnoludów. Chętnie wyruszę z wami na wyprawę. Dawno nie miałem okazji rozruszać kości.
Erewis
Wysłany: Pon 15:45, 05 Lis 2007
Temat postu:
Morwena
zmierzyła kobietę wzrokiem i zastanawiała się czy dla niej jest to opłacalne. Po dłuższej chwili powiedziała.
Tak... Mogę przystać na ten układ. Jednak dla mnie liczą się bardzo potyczki, więc niech Twoi kompanie nie zrobią ze mnie damy... Nie jestem jak moi, jak dobrze zauważyłaś.
elfka pociągła spory łyk piwa
To już wkrótce.
Elfka nagle sobie coś uświadomiła
Jestem Morwena Meollotce
Kobieta wyciągnęła rękę w celu przywitania się
Minos
Wysłany: Sob 17:54, 03 Lis 2007
Temat postu:
Do
Morwen Meollotce
podeszła jakaś osoba, która po chwili okazała się krasnoludzką kobietą. Zmierzyła zimnym wzrokiem elfkę i z uśmiechem dodała:
widze, że jako jedyna z tej całej elfiej hołoty poprzebieranej w sukienki wyglądasz w miare normalnie
- kobieta wzięła łyk piwa i wróciła do wypowiedzi -
już pewnie wiesz, że za 9 dni wyruszamy na inkwizycje, jak to nazywają „święci”, a ty mi wyglądasz na kobite, która ma ochote sie tam zabrać i która może by se poradziła. Jestem Torgga i ide tam ze swoim klanem
- pokazała grubym palcem na grupę pijących krasnali, którzy właśnie siłowali się na ręce -
czy mogłabyś zostawić miejsce na zapisy mi i mojemu klanowi, jeszcze tobie i innym twoim ziomkom by sie coś stało, o na przykład ci tam, tak o was mówie
– Torgga krzyknęła do
Gorana i Alcatraza
–
no może ten jeden jakoś mało elfio wygląda, ale ma uszy jak ty, ale i tak chudy jak kołek z włóczni. To oszczędzicie mi widoku waszych flaków rozrzuconych po jaskini? Tam nie ma za bardzo przeciągu i by nam śmierdziało.
Do
Valandira
podszedł opancerzony krasnolud z kilkunastoma symbolami wytłoczonymi na pancerzu i toporze, który miał na plecach.
-
Hmm widzę, że masz kilka drobiazgów, które chyba dostałeś od moich ziomków, bo raczej takiej stali nie kupi się tutaj. Nazywam sie Targot i chciałbym ci zaproponować wspólną wyprawę z moim klanem, w poszukiwaniu złotego śniegu, jak to powiadają głupcy, czy zgodzisz się na moją propozycje? Brakuje nam jednej osoby, a ty wyglądasz mi na mężnego woja i przy okazji może się czegoś dorobisz.
Minos
Wysłany: Pią 19:19, 02 Lis 2007
Temat postu:
Wszyscy w karczmie siedzieli i dobrze się bawili. W powietrzu unosiły się zapachy zachęcające do zamówienia czegoś nowego. Alkohol lał się litrami, co chwilę przynoszono nowe przysmaki na zsunięte stoły - pieczone pawie, dziki, udka z bażanta - przy których siedzieli goście. Można było mieć wrażenie, że jest się na jakimś weselu u przyjaciela, bowiem wszyscy miło się względem siebie zachowywali, a kobiety były ubrane w długie suknie z setkami kamieni szlachetnych. Na parkiecie tańczyło kilkanaście par w takt szybkiej piosenki ludowej, którą grało pięciu bardów. Co chwilę ktoś wchodził do jednej z największych karczm w Aust i wpuszczał zimne powietrze z zewnątrz do tłocznego pomieszczenia, by uczcić pierwszy dzień zimy.
Gdy zakończyła się piosenka jeden z komików postawił na stoliku krzesło, na którym następnie stanął, wyjął kilka kukiełek i rozpoczął przedstawienie:
-
Jak co roku, w każdy dzień poświęcony naszej Księżycowej Pani, srebrnej Selune, należy wspomnieć tych, którzy już dawno temu dokonali wyboru rozpoczęcia życia z dala od Eponandilas
[najpotężniejsze miasto-państwo zbudowane z białego marmuru na Otyugh, w państwie elfów, które było otwarte dla każdej rasy. Wg legend dawało życie zmarłym i w nim strudzeni i schorowani – nawet likantropi – mogli odzyskać spokój ciała i ducha]
oraz tych, którzy walczyli i walczą o wolność. Jeszcze nikt ze śmiertelnych nie słyszał tej historii w dokładnym tłumaczeniu, jednak ja dokonałem niemożliwego – ta opowieść była ukryta daleko w zakamarkach pamięci najstarszych królów i jeszcze nikomu jej nie recytowałem:
„Wiele wieków temu w zamierzchłych czasach,
o których nikomu nie jest dane pamiętać,
ja, syn Matki Ziemi i Nieba, zrodzony zostałem
z wichrów, ziemi i morza ogarniającego świat,
by strzec tego, co moja matka w akcie miłości
podarowała wszechwidzącemu błękitowi,
by miał na co patrzeć i co podziwiać.
Na Świat ten zesłałem ród Ludzi Lasu kochający zieleń,
by wspomagać mnie w mym zadaniu.
Ci, którzy porzucili zieleń i woń szczęścia
w bestie krwiożercze, zabójców drzew,
w ludzi się zmienili - ród dumny, wojowniczy.
Oni to podbijając kontynent niszczyli wszystko,
począwszy od zwierząt aż po drzewce -
starożytnych strażników czasu, istoty wymarłe.
Rozpacz, zaraza, śmierć się zrodziły,
a z podziemi wyszły przedziwne istoty:
krasnoludy o kościach grubych jak pień,
co swe tunele drążyły w głąb świata
i istota ciągnąca śmierć za swymi stopami
o ciele z kości i mieczu z ognia i magmy.
On to Władca Umarłych stworzył armię
i zbuntował ludzi przeciw mnie, chcąc panować.
Po wojnie on przejął Otyugh, mój dom,
a ja tutaj, na Nowym Lądzie – jak go zwiecie,
jak niewolnik, wygnaniec z pobratymcami.
Morwen Meollotce
od tego momentu zaczęła po cichu szeptać tę historię z małym wyprzedzeniem i zakończyła ją razem z bardem. Kiedy była mała jej ojciec opowiadał tę samą.
Potem i wam wszystkim zbrzydł mój dom,
zatruliście swe serca, słuchając swego pana,
w orki przebrzydłe się zmieniliście i ziemie struliście,
zabierając jej wszystko, co warte było uwagi,
więc tutaj, do bastionu nadziei ostatni z was przybyli:
ludzie, krasnoludy i zmienione, błękitnoskóre elfy.
Ja wraz z Ludźmi Lasu przyjąłem was
i pozwoliłem żyć, bo ufałem waszym pradziadom,
a wszystko to trwało od początku...
– bard zatrzymał się w tym miejscu i spojrzał na marionetki, po chwili dokończył –
zakończenia jednak nie dano nam poznać.
Bard wstał z krzesła, odłożył na bok lalki przedstawiające starca oraz przybyłych królów.
-
Ale chyba każdy domyśla się zakończenia, bowiem każdy z naszych przodków uciekał na ten ląd, do Nowego Świata, by stworzyć nową rzeczywistość.
Po tych słowach ukłonił się wyjątkowo nisko wykonując kilka wymachów kapeluszem z długim piórem rajskiego ptaka. Publiczność głośniej nie mogła podziękować mu za występ. Część osób nawet wstała i zaczęła na nowo się bawić.
Morwen Meollotce, Valandir, Goran i Alcatraz
siedzieli w karczmie i obserwowali wszystko, co sie wokół nich działo. W jednej z części sali były stoliki i przy jednym z nich była postawiona drewniana tabliczka z wyrytym napisem: "W poszukiwaniu złotego śniegu - zapisy". Już od początku zwracali na nią uwagę, ponieważ jednym z powodów przybycia akurat do tej karczmy było to wydarzenie. Słyszeli o tej wyprawie, która podobno jest jedną z najniebezpieczniejszych, ale i najbardziej dochodowych podróży, która odbywa się dziewiątego dnia zimy w święto zmarłych. Na tę okoliczność przyjeżdżają kapłani z różnych świątyń całego kraju, by pokazać swoja potęgę i zaciekłość w niszczeniu demonów, którzy nie należą do łatwych przeciwników. Chodzą pogłoski, iż tylko nieliczni tego roku będą mieli szansę się zabrać i że to święto będzie wyglądało całkiem inaczej niż kiedyś...
Minos
Wysłany: Nie 15:03, 28 Paź 2007
Temat postu: "Auroci - krew podziemi" - sesja
AUROCI - KREW PODZIEMI
(sesja on-line)
Mapa
Aknalir
Morwen Meollotce
(Erewis)
Valandir
(Feodaron)
Goran
(Zydar)
Alcatraz
(Alcatraz)
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001 phpBB Group
Chronicles phpBB2 theme by
Jakob Persson
(
http://www.eddingschronicles.com
). Stone textures by
Patty Herford
.
Regulamin